Tapasy to niezwykle istotny element hiszpańskiej kultury gastronomicznej. Słowo „tapas” pochodzi od hiszpańskiego tapa, oznaczającego pokrywkę. Istnieje wiele legend, które łączą ten wyraz z powszechnie dzisiaj znaną hiszpańską przekąską.
Jedną z nich jest legenda o królu Alfonsie XIII, który miał się zatrzymać w jednej ze znanych karczm. Kiedy zamówił lampkę wina, kelner podał mu kieliszek przykryty dojrzewającą szynką jamón, bo tego dnia mocno wiało, a kelner nie chciał, żeby królowi do kieliszka dostał się piasek. Monarcha wypił wino, zagryzając przekąską. Kiedy poprosił kelnera o kolejny kieliszek, zamówił już wino z pokrywką, używając właśnie słowa tapa. Musimy przy tym pamiętać, że Hiszpania jest niezwykle różnorodnym krajem. Każda ze składających się na niego wspólnot (jest ich łącznie siedemnaście) ma własne cechy charakterystyczne, a ich kuchnie też są bardzo różne. W związku z tym pewne tapasy popularne w Barcelonie (wspólnota Katalonii) nie będą w ogóle się pojawiały na przykład w restauracjach w Sewilli (znajdującej się już w granicach Andaluzji).
A czego możemy spróbować jako tapasów?
I to jest właśnie wspaniały element, ponieważ tapasem może być tak naprawdę wszystko: kawałek tortilli de patatas, pimientos de padron (smażone zielone papryczki) czy croquetas (małe krokieciki na bazie sosu beszamelowego). Równie dobrze może to być również tatar z tuńczyka czy wysokiej jakości wołowina.
Tak naprawdę wszystko może być tapasem, a od nas zależy, czy tak potraktujemy daną potrawę. W mojej ocenie definicją tapasów jest to, że dzielimy się nimi ze wszystkimi przy stole. Tak właśnie rozumiem kulturę jedzenia tapasów. Każdy zamawia, na co ma ochotę, a następnie wszystkie kolejne potrawy lądują na środku stołu. Jednocześnie ta kultura bardzo przypomina mi kulturę jedzenia w Wietnamie. Podobnie jak w przypadku tapasów, zamawia się dania (choć z reguły są to już większe porcje) i kładzie wszystko na środku stołu. Następnie każdy uczestnik obiadu czy kolacji nakłada to, na co ma ochotę, na swoją miseczkę.
Jestem w tej kulturze wychowana i zawsze uwielbiałam, kiedy z moimi bliskimi mogliśmy zamówić wiele różnych dań i próbować różnych smaków. W mojej ocenie takie doświadczenia kulinarne są dużo ciekawsze, bo zamiast jednego głównego dania możemy spróbować wielu różnych smaków i tekstur. Tapasy natomiast w większości lokali są podawane w małych porcjach, dlatego według mnie tego typu posiłek lepiej się sprawdzi właśnie na kolacje. Na obiad proponuję Wam wybrać restaurację, gdzie można zjeść większe danie główne.
0 komentarzy